
Należy jednak pamiętać, że przyszłość państwa i Kościoła zależy od dobrego wychowania młodzieży.
Dzień 8 września prowadzi nas do kolebki, w której spoczęło cudowne Dziecię – Niepokalana. Radość opromienia serce, bo już zjawiła się wśród znękanej ludzkości Ta, Którą Bóg wyznaczył, by była Matką Jego Synowi – naszemu Zbawcy.
Już niewiele lat – a obietnica ratunku, wyniesiona z raju przez upadłego człowieka, ziści się i Słowo stanie się Ciałem.
A tymczasem uśmiecha się do nas cudnie piękne Dziecię – Marja.
– Witaj nam, Córko umiłowana Ojca Przedwiecznego, Oblubienico Ducha św., Matko Syna Bożego i nasza! – wyrywa się z serc.
Spoglądamy na śliczne rysy twarzyczki tej Dzieciny tak wyróżnionej przez Pana. A myśl nasza i wyobraźnia działa ruchliwie, prowadząc nas w dzieje lat dziecięcych Marji.
I widzimy, jak to cichutkie, skromne Dziecko, rozwinięte nad wiek, jest aniołem dobroci, prawdziwą pociechą rodziców i otoczenia. Jak – ledwie potrafi pierwsze słowa wymawiać – składa rączęta do modlitwy. Jak stara się pomagać w pracy swej matce. Jak, zaledwie 3-letnia, idzie do świątyni, aby tam – zdala od ukochanych rodziców, – poznawać zakon Boży, uczyć się miłości Boga, spełniać ciężkie i męczące posługi w przybytku Pańskim.
Marja, mimo jedynej roli, jaką miała odegrać w dziele zbawienia, jako matka Boga-Człowieka, była dzieckiem, jak i inne dzieci; wesoła, swobodna, rozszczebiotana. Tylko miała doskonałe używanie rozumu i wolę skłonną więcej do dobrego; nie odczuwała złych skłonności, rozumiała doskonale swą zależność od Boga i dlatego czciła Go, kochała i wielbiła najdoskonalej.
Mimo to jednak pracowała nad zdobyciem cnót, modliła się żarliwie, raźno postępując na drodze zjednoczenia z Panem.
Skończyły się wakacje. Młodzież i starsi wracają do domu, aby po dniach wypoczynku jąć się znów przerwanej pracy. Zaczynają się nowe wysiłki, trudy, kłopoty związane ze szkołą i nauką.
Czytaj dalej →