Nie umiem sobie odpowiedzieć na pewne zagadnienia, dotyczące krwi Chrystusowej, wylanej podczas gorzkiej męki Zbawiciela. 1) Czy krew Syna Bożego wylana w Ogrójcu, przy biczowaniu, cierniem ukoronowaniu i ukrzyżowaniu, która wsiąkła w ziemię, lub była zdeptana i starta przez świadków męki Jezusowej, uległa naturalnemu rozkładowi na chemiczne składniki, czy nie? 2) Czy ta krew podczas męki przelana była tak złączona z boska osobą Słowa, jak hipostatycznie zjednoczone było martwe ciało Chrystusa, spoczywające w grobie? 3) czy krew Chrystusa Pana przelana podczas Jego męki wszystka została zebrana, ożywiona i uwielbiona wraz z Ciałem Pana Jezusa Zmartwychwstałego; czy też raczej jakaś nowa krew stworzona została w chwili Zmartwychwstania Zbawcy?
Nie na każde z tych pytań odpowiedzieć można z jednakową pewnością. 1) Gdybyśmy przypuścili, że przelana podczas męki Jezusowej krew zbawcza nie uległa naturalnemu rozkładowi na swe chemiczne składniki, gdy wsiąkła w ziemię, lub starta była stopami przechodniów, albo została wystawiona na działanie słońca i ciepła, to musielibyśmy przyjąć cud, zawieszenia praw przyrody, które każdą inną krew w podobnych warunkach rozłożyłyby na chemiczne czynniki. A może trzeba przyjąć taki cud z powodu tego, że to jest krew boskiej osoby Słowa? Może więc ta krew nie uległa tak rozkładowi chemicznemu, jak nie uległo zepsuciu martwe ciało Jezusa spoczywającego w grobie? Ktoby tak sądził, że taki cud Bóg uczynił co do krwi przelanej ze względu na boską godność Chrystusa, ten przypuszcza, że z krwią Pana Jezusa podczas męki przelaną pozostało Słowo Odwieczne tak osobowo złączone, jak zjednoczoną była boska Osoba Syna Bożego z martwym ciałem Jego. Czy przyjęcie takiego cudu jest konieczne? Zdaje się, że nie.