
Nie trzeba być aż kapłanem, by módz zostać missyonarzem; nie trzeba nawet do tego wielkiej nauki, tylko trzeba wielkiej … miłości Boga. W mundurze wojskowym i w biednej siermiędze, a nawet w drobnych dzieciach znajduje Pan Jezus codzień takich „apostołów”, co słowem a więcej jeszcze przykładem przywodzą serca ludzkie do Najsłodszego Serca ich Boga. Oto przykład:
W r. 1869 umarł w mieście Mende (we Francyi) 15 letni chłopczyna, Paweł Rieu. Onby tak chętnie był księdzem i missyonarzem został! I … rzeczywiście został, tylko nie w ten sposób, jak myślał, bo zamiast składać Bogu Najśw. Ofiary, sam miał stać się dla Niego ofiarą. Mając lat dziesięć… ociemniał, a wkrótce i słuch tak stracił, że tylko z wielką trudnością można z nim było rozmawiać. Wnet zabrał mu Pan Bóg i ojca, po nim i matkę, a chłopczyna, sierota i samotny na świecie jak palec, znalazł się w szpitalu. Straszne to były ofiary … Jakiegoż cudu czy sekretu Bożego potrzeba, by takie ofiary módz znieść po Bożemu! Właśnie takiego sekretu nauczył P. Jezus naszego chłopczynę: całem serduszkiem ukochał P. Jezusa i wszystkie cierpienia na to Mu ofiarował, żeby jak najwięcej dusz i miłością ku Niemu zapalić i zbawić.
Już od najmłodszych lat znając i rozumiejąc znaczenie i wartość Apostolstwa modlitwy, wiernie spełniał jego obowiązki i lubił słuchać o niem. Ponieważ i we Francyi wychodzi tak jak w Polsce i indziej, Posłaniec Serca Jezusowego, zapragnął mieć go Pawełek, ale nie miał za co go nabyć. Wypraszał tedy sobie potrzebny na to grosz u biednych robotników i nie posiadał się z radości, gdy słuchał, jak mu go (przez trąbkę głosową) czytano. Słysząc wyrazy Serce Jezusa, Apostolstwo modlitwy, modlitwa, odzywał się z przejęciem: „Jakież to piękne Apostolstwo! O tak, tak – przez modlitwę i przez cierpienie staje się człowiek apostołem! Jakiż ja szczęśliwy! I ja będę modlił się i będę dusze zbawiał …” Więc na intencyą, jaka w Apostolstwie naznaczoną jest na każdy miesiąc, raz po raz z gorącą miłością cierpienia swoje w ofierze składał P. Jezusowi.
Usłyszał, że wrogowie Kościoła napadają na Kościół, i że dlatego wiele gorliwej młodzieży spieszy do Rzymu, żeby w szeregach żuawów bronić Ojca św., a Pawełek nie mógł. Ależ on przecie mógł walczyć inną bronią. Umiał nieco pisać tak, jak tego ciemnych uczą, więc taki spisał ślub Bogu:
„Słodkie Serce Maryi, bądź mojem zbawieniem! Słodkie Serce Jezusa, bądź moją miłością!”… Ja niżej podpisany, głuchy i ciemny, nie mogąc wskutek mego kalectwa iść bronić Ojca świętego, zaciągam się na jeden rok do żuawów modlitwy. W tym celu obiecuje co dzień odmówić Officyum o Boskiem Sercu Jezusowem i o Niepokalanem Poczęciu N. Panny, a do tego jeszcze cały psałterz i koronkę o św. Michale. Prócz tego, obiecuję pościć raz na tydzień i do Komunii św. tak często przystępować, jak mi na to spowiednik mój pozwoli”.
Mende, 5 stycznia 1869.
Marya Paweł Rieu.
Żeby mógł łatwiej dopełnić tej ofiary, zesłał mu P. Jezus kilka miesięcy po tem ciężką chorobę. Gwałtowne boleści męczyły go dniem i nocą. Ale Pawełek składał te cierpienia na ołtarzu Najśw. Serca Jezusowego, żeby Mu przez to … zbawić dusze i rozszerzać Jego królestwo … Wtem 15 listopada umarł Pawełek, skończyła się jego ofiara, a znowu jedna czysta dusza uleciała w niebo, i znowu jeden biedak, co nawet świata widzieć nie mógł, poszedł oglądać Boga, którego tak szczerze ukochał.
Zaledwie rozniosła się po szpitalu nowina, że kochany Pawełek umarł, a już odzywały się głosy: „Umarł święty naszego szpitala!” i na pogrzeb nieznanego kaleki płynęły całe tłumy wiernych ze wszystkich stanów, szczęśliwe, że mogły choć w ten sposób uczcić ukrytego „apostoła Najśw. Serca Jezusowego …” Dałby Bóg, żeby w tych czasach obojętności i niewiary w domach i rodzinach naszych jak najwięcej było takich „apostołów!”
Posłaniec Serca Jezusowego, sierpień 1896, str. 230-233.