do J. E. Eljasza Dalia Costa, biskupa Padwy, z okazji siedemsetlecia
zgonu i kanonizacji św. Antoniego Padewskiego.
PIUS XI PAPIEŻ
Pozdrowienie i Błogosławieństwo Apostolskie.
Wstęp.
Uroczystości ku czci św. Antoniego, które w roku bieżącym, a siedemsetnym od pobożnej jego śmierci odbywać się będą, przedłużone zostaną do roku przyszłego, dla upomiętnienia dnia tego, kiedy przed siedmioma wiekami Antoni do liczby świętych został przyłączony. Mamy nadzieję, że przebieg tych obchodów niemało przyczyni się do ożywienia pobożności i zbawienia dusz.
Dowiedzieliśmy się bowiem, że w Twojej dostojnej stolicy zostały zawiązane dwa Komitety w tym celu, aby wszystkie religijne i świeckie uroczystości należycie, sprawnie i dokładnie przeprowadzić. Do tych Komitetów weszli nietylko członkowie wielkiej Rodziny Serafickiej, czczący ten kwiat jako swego zakonu klejnot i ozdobę, ale też chętnie i życzliwie wzięły w nich udział władze i pierwsi obywatele miasta, powodowani szlachetnym odruchem. Dowiedzieliśmy się również, Wielebny Bracie, żeś rozpisał listy do biskupów katolickich całego świata, zapraszając wszystkich braterskiem sercem do uczestnictwa w powyższych uroczystościach i do poparcia ich w swoich djecezjach.
Lubo rzeczą jest słuszną, aby te obchody wszędzie miały miejsce, przedewszystkiem jednak tak w Padwie jak w rzeczypospolitej Portugalskiej, a najbardziej w Lizbonie, skąd nasz święty pochodzi, winny być święcone ze szczególniejszą pobożnością i radością gorącą. Dlatego z wielkim zadowoleniem dowiedzieliśmy się, że umiłowany syn Nasz, Patirjarcha Lizboński, wspólnie z obywatelami wszystkich stanów, postanowił te Wiekowe uroczystości obchodzić okazale w swojej ojczyźnie. A radość Naszą powiększyła otrzymana niedawno wiadomość, że one będą obchodzone niejako w przyjaznej łączności, gdyż z tej szczęśliwej okazji, mężowie wybrani, jakoby posłowie miasta Padwy będą wysłani do stołecznego miasta Lizbony, a stamtąd inni do Padwy podążą, aby w dni uroczyste byli przedstawicielami Portugalczyków.
Więc dlaczego nie mielibyśmy ufać, że Antoni wszędzie i żarliwie wzywany wspólnie zanoszonemi modłami na pomoc, nie pomnoży wiary i miłości chrześcijańskiej w duszach i nie pociągnie swych naśladowców od rzeczy ziemskich i zmiennych ku niebiańskim i wiecznym? Dlaczegóż nie mielibyśmy być pewni, że nietylko na poszczególnych ludzi, lecz także na społeczeństwa spłyną stąd niemałe korzyści? Albowiem jak nasz święty oświecił chrześcijańską mądrością i jakby przeniknął słodyczą cnoty swój burzliwy wiek, zarażony ogólnym upadkiem obyczajów, tak trzeba mieć wielką nadzieję, że, dzięki tym świętom, przypomniany wielu umysłom i duszom, także i na nasz wiek niepomny Boga i wiecznej szczęśliwości, miotany wichrem namiętności, nieporządnie pragnący wielkości ludzkiej — zachęci swym przykładem i zagrzeje do wyższych, szlachetniejszych rzeczy, dla których narodziliśmy się i jesteśmy przeznaczeni.
Św . Antoni wzorem życia cnotliwego.
Atoli, aby nadzieje i pragnienia nasze szczęśliwie się spełniły, należy nietylko odprawiać zewnętrzne uroczystości i cześć oddawać „Cudotwórcy z Padwy”, ale jest też koniecznem, aby go wszyscy poznawali i gorliwie naśladowali jego wzniosłe cnoty, jakto pięknie upomina św. Augustyn: „Miłość gdziekolwiek jest, tam z konieczności działa, nawet wiara przejawia się w uczynkach miłości”[1].
Wiadomo wprawdzie, Wielebni Bracia, że prawie wszystek lud chrześcijański otacza Antoniego bardzo gorącą i powszechną czcią, wiele do niego się modląc; ale czy nie postępuje on w tym głównie celu, aby wyprosić sobie od niego dary doczesne, często przedziwne, a nawet wprost cudowne, natomiast nie zna wcale dzieł jego nadzwyczajnej świętości i widzi w Antonim tylko cudotwórcę?
Z obowiązku tedy apostolskiego urzędu, jaki od Pana Boga sprawujemy, uważamy za właściwe nakreślić główne cnoty tego bohatera świętości oraz zarys duszy jego, mając w myśli upomnienia, zawarte w liturgji kościelnej: „Nieszczędź trudu by naśladować to, co z przyjemnością czcisz”[2] A Twoją rzeczą będzie, Wielebny Bracie, i tych, zwłaszcza, wszystkich współpracowników Twoich w kapłaństwie, abyście to wszystko, co w krótkości w tym liście poruszamy, w duszy pilnie rozpamiętywali i, zależnie od stanowiska, innym wyjaśniali i jako wzór podawali.
Św. Antoni przykładem czystości.
„Do najsławniejszych mężów, mówi Nasz poprzednik Leon XIII, którzy cnotami i czynami stali się wielką ozdobą Portugalji, słusznie zaliczyć należy Antoniego, zwanego od miejsca swej śmierci Padewskim. Wraz z rosnącą wśród wszystkich narodów sławą, jego cudów, rozszerzała się też chwała imienia Portugalji, ale największego dostąpiło zaszczytu miasto Lizbona, którego święty był obywatelem”[3].
W mieście tem urodzony ze znakomitego rodu, obdarzony niepospolitemi zdolnościami, zamożnością i przywilejami szlachectwa, tak mógł ułożyć i poprowadzić bieg swego życia, aby mu nie brakło ani uciech światowych, ani chwały ludzkiej, ani bogactw. Jednak to wszystko: ojcowskie dobra, widoki przyszłych zaszczytów i podniety zmysłowe opuścił w wiośnie życia, radośnie i wielkodusznem sercem odtrącił jako brzemię, utrudniające mu wstępowanie na wyżyny niebiańskie. Tak więc najpierw prosił pokornie o suknię zakonną kanoników regularnych św. Augustyna, a następnie, do wyższej dążąc doskonałości, przeszedł ze świętym zapałem do nowopowstającego zakonu św. Franciszka Serafickiego. W tem życiu klasztornem postępował nieustannie coraz szybszym krokiem na szczyty świętości, ozdabiając swą duszę klejnotami najwznioślejszych cnót. Wśród tych ostatnich czystość ta kim jaśniała blaskiem, że uważano go z podziwem za anioła w ludzkiem ciele.
Nie dlatego jakoby Antoni nie odczuwał ponęt pożądliwości, ani jakoby wolnym był od złych skłonności duszy i umysłu, powstałych, jak wiadomo, z upadłej przez grzech pierworodny natury, które, niby złe dziedzictwo, obciążają cały rodzaj ludzki, przeciwnie, jeszcze w młodzieńczym wieku skarżył się, jak dokumenty pisane podają, na istniejący w członkach jego inny zakon, sprzeciwiający się zakonowi umysłu jego, nad którym Apostoł Narodów tak ubolewał.[4]. Atoli tak twardo temu złemu zakonowi przeciwstawiał się, tak pilnie, że opanowawszy poruszenia pożądliwości i okiełznawszy nie porządne dążności natury, zachował nieskalanym kwiat niewinności. Któż wyrazi słowami błogie radości, których pełna była tak zwycięska dusza przeczystego młodzieńca? Ale nagrodą za wzgardę i umartwienie pożądliwości zmysłowych były nietylko upragnione niebiańskie pociechy, lecz Antoniemu danem także było radować się ze słodkich pieszczot i widzenia Tego, „który się pasie między liljami“[5]. Podanie mówi, że w czasie, gdy święty prowadził cichy żywot, bądźto spędzając czas w swej celi na modlitwie, bądź na studjach pewnego dnia, nieoczekiwanie Dzieciątko Jezus zstąpiło w jasności wielkiej z wyżyn niebieskich i nietylko pozwoliło Antoniemu patrzeć na siebie, ale obejmowało rączką dziecięcą jego szyję, całowało, pieściło i pozwalało również składać pocałunki i tulić się z miłością. Na pamiątkę tego przedziwnego zdarzenia jeszcze obecnie malują Antoniego Padewskiego, jak ten franciszkański młodzieniec trzyma w jednej ręce białą Iilję, znak swej nłewinności, a drugą gorąco tuli do łona Dzieciątko Boże. W ten sposób przedstawia malarstwo tego świętego stosownie i zrozumiale pobożnemu ludowi.
Św. Antoni wzorem pokory.
Otóż uważamy za właściwe, w tym celu, by każdy to, co napiszemy, wziął pod uwagę, i w praktyce zastosował, rozważyć jakiemi sposobami i dzięki jakim środkom zdołał Antoni nie splamić czystości i szczyty świętości osiągnąć. Najpierw nasz święty nie ufał sobie i ćwiczył się w cnocie pokory, która jest podstawą wszystkich innych cnót. Bez niej nie można nietylko się udoskonalić, ale nawet wejść na drogę świętości. Choć przez wszystkich podziwiany, a przez mistrza i Ojca Serafickiego zaszczytnie był nazwany „biskupem”, przecież, uważając się za sługę niepożytecznego, zwykł był unikać wydatniejszych urzędów, zadawalniając się pełnieniem niższych i oddając się świętej samotności. Niech nikt jednak nie sądzi, że jego ćwiczenie się w pokorze powstało z przeczulonego usposobienia, albo z pewnego osłabienia zdolności duchownych, jak to dziś niektórzy, przeceniając hart męstwa ludzkiego, lekkomyślnie i nieroztropnie głoszą o bohaterach Kościoła Katolickiego. Antoni bowiem w wielu okolicznościach złożył dowody wyjątkowego męstwa, np. gdy przed Ezelinem a Romano – księciem okrutnym i gwałtownym, srożącym się w Padwie i sąsiednich miastach, osobiście usiłował w imię sprawiedliwości i miłości uzyskać pokój dla walczących narodów i uprosić wolność dla wielu obywateli, wtrąconych do więzienia i zakutych w kajdany. Fakt ten wskazuje jasno, że pokora chrześcijańska nietylko nie zabija, lub zmniejsza godności i siły ducha, ale je powiększa.
O ubóstwie i pobożności św. Antoniego.
Aby nie utracić skromności, a bardziej doskonalić się w świętości obyczajów, uciekał się Antoni, prócz pokory, do innych jeszcze środków i sposobów, jak św. Franciszek z Assyżu zawarł śluby mistyczne z ewangelicznem ubóstwem, tak Antoni nie przywiązywał się do dostatków, owszem, pogardzał niemi i nietylko wyrzekł się prawie wszystkich wygód tego życia, a w miarę możności uwolnił od posiadania rzeczy doczesnych, ale sam siebie zaparł, by ściślej żyć dla Boga i Jemu służyć. Z surowem umartwieniem ciała łączył pilne unikanie okazji do grzechów i szczególniej, nie ufając sobie, tak żarliwie dniem i nocą się modlił, iż słusznie można było powiedzieć, że całe jego życie było jakby nieustannem Boga błaganiem. Albowiem ten święty dobrze wiedział, że zawsze potrzebujemy pomocy Bożej, gdyż „nie jesteśmy dostateczni sami z siebie co myśleć, jako z sami z siebie, ale dostateczność nasza z Boga jest“[6]. Jak ziemia bez światła i ciepła słonecznego jest jałową i nieurodzajną, tak dusza ludzka nie oświecona i nie nakarmiona łaską Bożą, ani nie może oprzeć się złym pożądliwościom, ani pomnażać wiary i miłości, ani do wyższych rzeczy dążyć.
Lubo według rady ewangelicznej, iż „zawżdy się modlić potrzeba, a nie ustawać“[7] ciągle modlił się o miłość Bożą, to kiedy zrozumiał, że zbliża się ku niemu dzień śmierci, już o nic więcej nie zabiegał, niczego nie pragnął, a jedną miał tylko troskę, aby zdaleka od ludzi i wszystkich rzeczy znikomych w ścisłem z Bogiem obcowaniu mógł przebywać i odpocząć. Opowiadają, że w pobliżu klasztoru Campi Sancti Petri, w zacisznem, lesistem ustroniu, wybrał sobie potężne i rozłożyste drzewo, wyrażając życzenie, by w nim przygotowano mu wiszącą celę, w której myślą i duszą tylko z Bogiem, złączony reszty dni swoich mógłby świętobliwie dokonać. Gdy temu jego życzeniu zadośćuczyniono i w gniazdku sobie usłanym, przez czas jakiś zamieszkał, nie ludzki, a raczej anielski żywot tam pędził i w modlitwach, rozmyślaniu i gorącem miłowaniu Boga odczuł przedsmak wiekuistej szczęśliwości.
O działalności misyjnej i kaznodziejskiej św. Antoniego.
Ale, jeśli, jak dotąd pisaliśmy, Antoni wsławił się nadzwyczajnemi cnotami, to jednak najcelniejszą cechą jego świętości jest praca i gorliwość apostolska, którą pałał; ten, mówimy, duch apostolski, oparty na podstawie wewnętrznej doskonałości i z niej czerpiący swą moc i wyraz.
Już w pierwszych latach swego życia zakonnego, poznawszy bohaterskie czyny pierwszych męczenników Franciszkańskich, którzy w Marokko, głosząc wiarę katolicką barbarzyńskim ludom, przelali krew za Chrystusa — zapałał pragnieniem apostolstwa i prosił, aby mu było wolno wziąć udział w tych świętych misjach i, jeśli zajdzie potrzeba, męczeństwem zakładać i szerzyć królestwo Chrystusowe. Pomimo, że upragnione pozwolenie otrzymał, to jednak, przybywszy do brzegów Afryki, został złożony złośliwą febrą i z powodu choroby musiał wrócić do ojczyzny. Lecz okręt, płynący do Portugalji, poniesiony przeciwnym wiatrem, przybił do brzegów włoskich, które ten nowy apostoł miłości i siewca słowa Bożego, nie bez wskazania Opatrzności Bożej, miał przebiec i pouczać. Tam bowiem wzbiła się na szczyty jego gorliwa działalność apostolska i tam najtrudniejszych prac swoich dokonał. Ale i w bardzo wielu ziemiach Francji, gdyż wszystkich Antoni — rodaków, swoich, Portugalczyków, i; Afrów, i Włochów, i Francuzów i wielu innych, o których wiedział, że potrzebują katolickiej prawdy — bez żadnej różnicy rasy, narodowości obejmował czynną swoją troską. A i przeciwko herezjom Albigensów, Katarów i Patarenów, którzy w owe czasy wszędzie z wściekłością występowali, i chcieli światło prawdziwej wiary w duszach wiernych Chrystusowych zagasić, tak mężnie i szczęśliwie walkę prowadził, iż słusznie nazwano go „Młotem heretyków”. Występując nieustannie i z całą potęgą wymowy przeciwko wszelkim herezjom i nieobyczajom, z miłością ojcowską obchodził się z wszystkimi zaślepionymi, chcącymi przyjąć światło wiary, z błądzącymi, którzy wchodzili na drogę prawdy, wreszcie z synami marnotrawnymi, którzy otrzymali od Ojca Niebieskiego uścisk przebaczenia.
W głoszeniu kazań nie schlebiał ludowi, ani starał przypodobać się możnym i bogatym, nie szukał próżnego poklasku, lub chwały ludzkiej, nie czynił pokazów ze swojej nauki, ani ją obyczajem kupców sprzedawał, lecz pilnie i sumiennie wyjaśniał mądrość, jaką zaczerpnął z czytania Pisma Świętego.
Nic przeto dziwnego, że poprzednik Nasz, Grzegorz IX nazywał go zaszczytnem mianem „Arka Testamentu”, nic dziwnego, że tak wielką liczbę błądzących ludzi, czyto z błędów do poprawy nakłonił, czyto w wierze i miłości zobojętniałych słowem i przykładem znów na drogę cnoty sprowadził. A chociaż, jak wyżej mówiliśmy nie szukał uznania ani pochwały ludzkiej, jednak tak pociągał dusze słuchaczów, że wielu z nich, niepomni na czas i pracę, kiedy przemawiał przy nim trwali, a mową jego poruszeni i okropnością swych występków przejęci, zapalali się pragnieniem posiadania dóbr niebieskich. A kiedy przedziwna sława tego głosiciela prawdy ewangelicznej szeroko i daleko się rozeszła, niezliczone tłumy zbiegały się do niego nietylko z pobliskich okolic, ale i z odległych miast, miasteczek i wsi i otaczały go tak ścisłym pierścieniem, że dalej stojący ludzie zaledwie słyszeć mogli doniosły jego głos mówiący. Widziano żołnierzy, choć na chwilę, porzucających broń, rolników pługi, kupców swe sklepy, wreszcie rzemieślników warsztaty, aby jego mów słuchać mogli, a powróciwszy do swych zajęć czuli, że zostali nie tyle wezwani do życia doskonalszego, co porwani. I nie brakowało temu apostolskiemu kaznodziejowi tych przedziwnych znaków i cudów, któremi Bóg, szczególniej w czasach gwałtownych burz, Kościół swój podtrzymuje, a o nauce i czynach swych wysłanników boską powagą zaświadcza i je potwierdza. Dzięki temu danem było Antoniemu nietylko udaremnić zasadzki heretyków, wrogich przykazaniom Kościoła Katolickiego, lecz także uśmierzać wzajemne nienawiści obywateli i godzić niesnaski. Tutaj przytaczamy słowa, napisane przez wspomnianego poprzednika Naszego, Grzegorza IX, w encyklice kanonizacyjnej św. Antoniego Padewskiego: ,,Aby… (Bóg) przedziwnie okazał potęgę mocy swojej, a w miłosierdziu swojem sprawił zbawienie dusz wiernych swoich, których udarowuje koroną chwały wiecznej w niebie, często ozdabia na ziemi, działając ku ich pamięci znaki i cuda, aby przez nie zawstydzić przewrotność heretycką, wzmocnić katolicką wiarę, budzić wiernych z odrętwienia duchownego i do pełnienia dobrych uczynków zagrzewać; aby heretyków, zdejmujących łuskę ślepoty, w której się znajdują, z bezdroży wyprowadzić na drogi dobre, aby żydów i pogan, poznających wiarę, zawieść do Chrystusa, światła, drogi, prawdy i żywota”[8].
Niechaj przeto wszyscy, pełni czci, wpatrują się w tę jasność świętości, którą Kościół Katolicki się chlubi, aby na wzór jego czynów i cnót życie swoje ułożyli. Młodzieńcy, zwłaszcza ci,,którzy należą do szeregów Akcji Katolickiej, niechaj się uczą, jak pogardzać marnościami tego świata, a czystą i pobożną duszę skierować do wyższych rzeczy; niech się uczą ci, co na misjach pracują, jak nie należy łamać się trudnościami, jak nie dać się unieść powodzeniom, lecz stale pałać apostolskim duchem; wreszcie kaznodzieje niechaj się uczą czerpać swą mądrość z Pisma Świętego i przez czynne upodobnianie się do przykładów i przykazań Jezusa Chrystusa, niech się sposobią do pełnienia odpowiedzialnego obowiązku głoszenia słowa Bożego. Ale przedewszystkiem pragniemy, aby ci, którzy życiu zakonnemu się poświęcili, a zwłaszcza należący do sławnego zakonu św. Franciszka z Assyżu, aby wszyscy oni starali się szlachetnie dorównywać wielkim zasługom i chwale tej pięknej ozdoby Rodziny Serafickiej.
Zakończenie.
Nakoniec, Wielebny Bracie, nic już nam nie pozostaje, jak tylko modlić się i życzyć, aby to, co, w czasie tych wiekowych uroczystości, wspólnemi siłami i radą będziecie obchodzić szczęśliwy osiągnęło skutek. Szczególniejszemi Naszemi życzeniami i zachętą zwracamy się do tych pobożnych i licznych pielgrzymek wiernych, jakie w tym i przyszłym roku do chwalebnego grobu św. Antoniego podążą, także do tych dwóch Kongresów, które mają się zebrać w miesiącu wrześniu, jeden w sprawach misji, a drugi w kwestjach społecznych, jak wreszcie i do Kongresu Eucharystycznego, jakim uroczystości ku czci św. Antoniego, za jego opieką godnie zakończone zostaną.
Oby Bóg sprawił za wstawiennictwem i opieką świętego Antoniego, aby to, co w tym liście do Ciebie wprawdzie wysłanym, ale do wiadomości wiernych przeznaczonym, postanowiliśmy podać, było przez wszystkich dokładnie poznane i w czyn starannie wcielone.
A zadatkiem łask Bożych oraz dowodem Naszej ojcowskiej łaskawości niech będzie Apostolskie Błogosławieństwo, którego zarówno Tobie, Wielebny Bracie, jak i wszystkim Twoim, oraz tym, którzy z powodu tych uroczystości do Padwy przybędą, wreszcie całej umiłowanej Rodzinie Serafickiej — szczególniej pilnym strażnikom przedziwnej Bazyliki i świętych relikwji Cudotwórcy — najmiłościwiej w Panu udzielamy.
Dan w Rzymie u św. Piotra 1 marca 1931 roku.
Dziesiątego roku Naszego Pontyfikatu.
Pius XI Papież.
OD REDAKCJI.
Jeżeli się nie mylimy, jedynie Głos Kapłański podaje List Apostolski Ojca św. o jubileuszowym obchodzie ku czci św. Antoniego. A podajemy ten List Apostolski, ażeby Kaznodziejom dać obfity materjał do przemówień o św. Antonim i w święto i w ciągu roku jubileuszowego. W naszej Ojczyźnie św. Antoni doznawał i doznaje wielkiej czci. Wszyscy pobożni mają do Niego szczególniejsze nabożeństwo. W wielu świątyniach są ołtarze św. Antoniego i z tej racji doroczne odpusty. Mamy najwięcej próśb o Msze do św. Antoniego. Od lat trzydziestu rozwinął się w naszych parafjach chleb św. Antoniego, który prawie rozstrzyga sprawę pomocy dla biednych zwłaszcza w tych czasach ciężkiej biedy. Są więc poważne powody, ażebyśmy sławili w tym roku jubileuszowym św. Antoniego, a pomocą w tym duszpasterskim naszym obowiązku będzie i jednocześnie pobudką List Apostolski Papieża Piusa XI, w którym się rozczytajmy uważnie, aby mieć obfity materjał do przemówień.
Głos Kapłański : miesięcznik poświęcony sprawom duchowieństwa katolickiego, rok V, kwiecień-maj 1931, nr 4-5, str. 97-102.
[1] In Ps. XXXI, 6.
[2] Lect. IV ad Commune plur. Martyrum.
[3] Epist. ad Card. Ulissip., 2 Maii 1895.
[4] Rom. VII, 23.
[5] Cant. II, 16.
[6] II Cor. III 5.
[7] Luc. XVIII 1.
[8] Litt. Decr. „Cum dicat Dominus“, 3 Iunii 1232.