Święty Leonard a Portu – Mauritio mówi w swojem kazaniu o wielkości św. Józefa: „Nie jest w mocy języka śmiertelnego, żeby wypowiedzieć wielkość zacności, do jakiej Święty nasz wyniesiony został, dostając za małżonkę Tę, która zjawiła się na świecie „jako zorza powstająca” i która, rosnąc ciągle z cnoty w cnotę, zebrała sobie z nich bogaty posag, który wniosła św. Józefowi swojemu małżonkowi”.
A czyż mniejszą jest godność jego Ojcostwa? Przedwieczny Ojciec przelał na św. Józefa prawa ojcostwa swego i taką Mu dał władzę nad Słowem wcielonem, jaką ma ojciec nad synem swoim. Stał się ojcem z mocy Ducha Świętego, bo Duch Św. stworzył w Nim serce ojcowskie, takie, iż cokolwiek najlepszy ojciec może mieć miłości, czułości i troskliwej pieczołowitości dla swego syna, to wszystko św. Józef miał dla Jezusa. chociaż więc nie był własnym ojcem Jezusa, stał się nim jednak przez miłość. To chwała i godność niepojęta dla rozumu ludzkiego.
Rozważ teraz, jak wielką miłość winieneś św. Józefowi. Bo skoro stał się ojcem Syna Bożego, tem samem stał się także ojcem synów przywłaszczenia, a więc ojcowską miłością ogarnia każdego z nas. Dałby Bóg, byśmy wszyscy choć w przybliżeniu takimi byli dla Niego synami, jakim był Pan Jezus i taką Mu, umieli okazać synowską miłość i cześć pełną ufności i uległości, jaką okazywał Pan Jezus.
Z książeczki „Święty Józef Oblubieniec Bogarodzicy”, Kraków 1930r., str. 317-318.