Najświętsza Maryja Panna oczekiwała od piątku wieczorem aż do świtania Wielkiej Niedzieli.
Cały czas spędziła na modlitwie.
Jak w dniu Zwiastowania prosiła, by Zbawiciel szybko zstąpił na ziemię, tak teraz prosiła, by raczył przyśpieszyć swoje zmartwychwstanie, bo bardzo tęskniła za Nim.
I apostołowie też pragnęli Go oglądać.
Tyle przecież wraz z Nim wycierpieli. Wtem Matka Najświętsza usłyszała muzykę niebieską. Przecudne dźwięki zbliżały się coraz bardziej. To aniołowie śpiewali pieśń chwały i triumfu, pieśń radości nieskończonej.
Zjawił się anioł Gabriel wraz z całym wojskiem aniołów, a nigdy jeszcze nie byli oni przepełnieni taką radością.
Najświętsza Panna uczuła, że smutek znika, a coraz większa radość przenika Jej serce i opanowuje duszę. Odgadła, że Jezus żyje i śpieszy do Niej. W istocie aniołowie śpiewali:
„Wesel się, niebios Królowa”…
Niespodziewanie, sam Jezus zjawił się nie otwierając drzwi. Zmartwychwstałe Jego ciało przeniknęło ściany, jak światło przenika przez szybę. Jezus jaśniał w swej chwale, Jego pięć ran lśniło jak pięć wielkich promieni słonecznych.
Maryja szczęśliwa, podobnie jak w dniu Bożego Narodzenia, uściskała Syna z miłością. Z radości prawie mówić nie mogła.
Tylko aniołowie, którzy byli świadkami tej sceny, mogliby nam opowiedzieć, co się działo w sercach Jezusa i Maryi w tej radosnej chwili. My zaledwie domyślać się możemy, jak wielkie szczęście stało się ich udziałem.
To jednak wystarczy, byśmy się wraz z nimi radowali.
Niedługo jednak pozostał Zbawiciel ze swą Matką. „Teraz”, powiedział do Niej, „pójdę pocieszyć apostołów, a przede wszystkim Marię Magdalenę, która płacze przy moim grobie. Wkrótce powrócę”.
I znikł jak przybył niewidzialnie, pozostawiając Matkę Najświętszą pełną szczęścia i radości niewysłowionej.
Życie Bożej Matki dla małych dzieci przez Marię André, Warszawa 1937, str. 98-99.